• Category
      No categories were found that matched your criteria.
      • Manufacturer
        No manufacturers were found that matched your criteria.
      • Products
        No products were found that matched your criteria.
          • Blog
            No blog posts were found that matched your criteria.
          Blog Filters
          Picture for blog post Piramida

          Piramida

          Jak to się dzieje, że facet o aparycji troglodyty, ale grający na gitarze, jest dla przedstawicielek płci pięknej bardziej interesujący niż ładny chłopiec, który przez fałszywą skromność twierdzi, że nie gra, bo słoń nadepnął mu na ucho? Jak wytłumaczyć fenomen, że w każdym domu jest przynajmniej jedna gitara, na której grał dziadek, tato albo wujek Janusz, który, gdyby się nie ożenił, dziś w słonecznej Kalifornii grałby w golfa z Claptonem?

          Jednym z powodów jest fakt, że gitara jest najbardziej wszędobylskim spośród wszystkich instrumentów. Trudno sobie wyobrazić rodzaj muzyki, w którym ona nie występuje, a nawet jeśliby się taki znalazło, to po dołożeniu do niego gitary okaże się, że wiosło z nowym gatunkiem łączy się jak urządzenie mobilne z WiFi.

          Inny powód jest taki, że mamy do czynienia z instrumentem, na którym łatwo o pierwsze widoczne (słyszalne) efekty. Tutaj jednak pojawia się opinia, że gitara to najłatwiejszy instrument dla amatora i najtrudniejszy dla zawodowca. Z pierwszą częścią tezy raczej trzeba się zgodzić,  co do drugiej – o ile sformułowanie „najtrudniejszy” jest dyskusyjne, to wypada obiektywnie stwierdzić: po prostu trudny. Z czego to wynika? Grając na czymkolwiek szesnastkami w tempie 120 bpm, precyzyjnie wydobywamy osiem dźwięków na sekundę. Jeśli robimy to na gitarze, musimy zmierzyć się z artykulacją rozłożoną na trzy płaszczyzny – lewa ręka prostopadle dociska struny i porusza się wzdłuż gryfu (to już dwie), prawa równolegle artykułuje dźwięki (trzecia). Uprawianie muzyki jest polisensoryczne, czyli w bardzo dużym stopniu angażuje wiele zmysłów. Suma tego wszystkiego sprawia, że mózg gitarzysty pracuje na niewiarygodnie dużych obrotach. Z badań prowadzonych przez neurologów wynika pewne obrazowe porównanie: czytanie jest dla mózgu jak jogging dla ciała, rozwiązywanie równań jak tenis, gra na instrumencie o takim stopniu złożoności jak gitara to walka bokserska, którą trzeba stoczyć po zaliczeniu triathlonu.

          Nie każdy musi być zawodowcem, ale profesjonalny poziom gry jest w zasięgu dla wielu z nas. Jak do niego dojść? Przede wszystkim potrzebny jest dobry plan, który można przedstawić  w formie piramidy.  

          Pierwsze i ostatnie piętro naszej piramidy zostawimy sobie na deser.

          PIĘTRO DRUGIE – TEORIA I ZASADY MUZYKI

          Znajomość podstawowych zasady muzyki jest najwżniejszym elementem gry na każdym instrumencie i to dla nikogo nie powinno być zaskoczeniem. Muzyka posługuje się swoim językiem, być może najdoskonalszym jaki zosał wymyślony przez człowieka. Jest to język, w którym za pomocą garści piktogramów jesteśmy w stanie zapisać wszystko, od dziecięcych melodyjek po dzieła Wagnera, a ponieważ muzycy komunikują się w tym języku, będzie to do odczytania pod każdą szerokością geograficzną, warunek – znajomość tego języka. Z kolei na poziomie indywidualnej pracy z instrumentem znajomość teorii i zasad jest jak porządna instrukcja obsługi. Nuty, harmonia, czyli budowa akordów i reguły współpracy między instrumentami oraz skale – tak w skrócie wygląda podstawowy pakiet starowy dla gitarzysty.

          PIĘTRO TRZCIE – TEORIA I ZASADY GRY NA GITARZE

                         Wszystko co znajdowało się na drugim piętrze musi zostać przełożone na specyfikę gitary. I tak na przykład wartości rytmiczne nut są wspólne dla całej muzyki i wszystkich instrumentów, ale… na przykład dźwięk „E” możemy wydobyć z dwunastego progu na strunie E, z siódmego progu na strunie A i z drugiego progu na strunie D. Rzecz w tym, że w tych trzech pozycjach ten konkretny dźwięk E będzie miał tę samą częstotliwoś, co oznacza, że będzie brzmiał dokładnie tak samo (kto nie wiedział niech sprawdzi), mało tego, będzie miał jendą kropkę na pięciolinii. Gitarzysta na podstawie przebiegu melodii będzie musiał zadecydować, której pozycji użyje. W fortepianie dźwiękowi o tej wartości przypisany jest jeden klawisz. Takich „przełożeń” jest więcej i o ile odczytywanie nut rzeczywiście bywa uciążliwe, to są momenty, w których specyfika gitary staje się błogosławieństwem, na przykład powtarzalność schematów w budowie akordów (na tym polu pianiści wściekają się na asymetrię klawiatury). Niezależnie od wszystkiego, tej charakterystyki trzeba być świadomym i systematycznie ją poznawać.

          TECHNIKA GRY

          Uwaga, odbijamy się od protekcjonalnej gadki o znaczeniu teorii (przynajmniej na chwilę). Kto choć przez chwilę nie chciał zasuwać jak Vai, Satriani, Pertucci, Morse albo Di Meola niech pierwszy rzuci kamieniem w swoją gitarę. Oczywiście, że każdy kiedyś chciał. Mało tego, nadal wszyscy chcą, z tym, że ci, którym poszły zakola i urosły brzuchy stali się kołtunami i nie bardzo  umieją się do tego przyznać, a jeśli mówią, że od techniki sto razy ważniejszy jest feelling, to tylko karmią to swoje kołtuńswo i w mało przekonujący sposób usprawiedliwiają swoje lenistwo. Zapas techniki dla gitarzysty jest dokładnie tym samym co 4,5-litrowy, 605-konny silnik V8 w ferrari Italia. Oczywiście, że nikt rozsądny nie wykorzysta tej mocy jadąc rano po bułki, ale świadomość, że z takiej jednostki można w każdej chwili odwinąć tak, że jadącym obok samochodom zejdzie powietrze z opon jest podniecająca i sprawia, że każdy chciałby mieć takie ferrari (oprócz kołtunów, rzecz jasna, którzy teraz zastanawiają się ile musi kosztować ubezpieczenie takiego auta).

          Technika to coś, co pozwala w dowolnym momencie zrealizować dowolny muzyczny zamysł, bez ryzyka narobienia sobie wstydu i to powinien być wystarczający powód by właśnie technice poświęcić odpowiednio dużą liczbę dupo-godzin (to taka jednostka czasowa stosowana przez osoby pracujące na siedząco). Ale, ale… żeby mieć w muzyce jakikolwiek zamysł, trzeba znać teorię.

           

          ZASOBY/ ERUDYCJA MUZYCZNA

                         Mowa oczywiście o zasobach utworów, które dobrze byłoby przyswoić. Każdy gitarzysta powinien mieć w głowie i w palcach kanon gitarowego grania. Są takie melodie, riffy, solówki…, których po prostu nie można nie znać. Co jest w tych zasobach? Na przykład technika, którą można rozwijać na konkretnych przykładach. Są tam gotowe rozwiązania, które da się legalnie zaimportować do swojego grania. Przerabiając np. jakikolwiek numer zespołu ToTo mamy do czynienia z gitarowym rzemiosłem Steve’a Lukathera, który jako muzyk sesyjny nagrał grubo ponad tysiąc albumów, co czyni go najczęściej nagrywanym gitarzystą w dziejach muzyki – chociażby z tego powodu powinniśmy studiować grę jego i innych mistrzów. Duży zasób muzyki, którą umiemy wykonać jest zwieńczeniem naszego muzycznego wykształcenia, świadczy o naszej erudycji i przygotowuje grunt pod kolejny segment gitarowej piramidy czyli pod improwizację.

          IMPROWIZACJA

                         To wyjątkowa część muzyki, która powstaje w czasie rzeczywistym, podczas grania. Wkroczenie w świat muzyki improwizowanej to znak muzycznej dojrzałości. Improwizacja jest narzędziem do wyrażania siebie poprzez muzykę i tworzenia własnego stylu gry. I tu najważniejsze - nie jest to granie czegokolwiek, bo to tak jakby za swobodną wypowiedź na zadany temat uznać dłubanie w nosie. Tak jak taka wypowiedź musi posiadać background merytoryczny, logiczny i językowy, tak improwizacja podlega rygorowi osadzenia jej w teorii i zasadach gry. Musi zostać wyrażona odpowiednią techniką i dopiero na końcu możemy powiedzieć o fillingu, nastroju, emocjach itp. Cały ten proces uruchamia naszą wyobraźnię i przenosi środek ciężkości pracy z instrumentem z rejonów odtwórzyczch na poziom kreacji. Daje to naprawdę sporo frajdy, ale pod warunkiem, że spełnia wysokie standardy jakości.

          PIERWSZE I OSTATNIE PIĘTRO

                         U podstawy naszej piramidy znajduje się motywacja,  a na szczycie cel. Nieprzypoadkowo te dwa elementy zostały wyróżnione - są ze sobą ściśle powiązane. Cel, który chcemy osiągnąć to profesjonalny poziom gry na instrumencie, pomnożony przez to, czego indywidualnie oczekujemy od gitary. Komuś osiągnięcie celu umożliwi ścisłą specjalizację  w określonym gatunku, komuś innemu otworzy drogę do komponowania własnych utworów. Regularne przechodzenie przez wszystkie piętra piramidy nadaje naszym poczynaniom jakość premium.

          Motywacja. Żeby o niej opowiedzieć przytoczę następujący case: Pewien czterdziestoletni facet miał nadwagę.  Postawił więc sobie cel – zrzucenie dziesięciu kilogramów. Do osiągnięcia tego celu użył dwóch środków, ograniczył ilość jedzenia i postanowił, że przez sto dni, codziennie będzie biegał na dystansie 3 kilometrów. Taki chellenge. Na początku było trudno, ale każdego dnia, nie zważając na pogodę, samopoczucie, a nawet niektóre obowiązki domowe o godzinie 21:00 wychodził z domu i biegał. Codziennie staczał ze sobą walkę, żeby nie podjadać, jeść mniejsze porcje i sięgać po zdrowe rzeczy. W 92 dniu jego wyzwania szef wezwał go na dywanik i z jakiegoś powodu zagroził mu wylaniem z pracy. Tego samego dnia, po drodze do domu zepsuł mu się samochód, co opóźniło jego powrót o trzy gdziny. W międzyczasie padł mu telefon. Żona zrobiła mu awanturę, która przerodziła się w kłótnię z wyciąganiem brudów z ostatnich dziesięciu lat. Na domiar wszystkiego za oknem lał deszcz i wiał mocny wiatr. Pytanie: czy tamtego dnia nasz bohater poszedł biegać? Tak. A jaka była jego motwacja? Zrzucenie resztek nadwagi? Nie, bo jakie to ma znaczenie, skoro i tak wyleją go z roboty. Żonie, w świetle ostatniej kłótni, jakoś niespecjalnie musi się podobać, koleżankom z pracy też nie, bo przecież zapomną o nim w dniu kiedy wywalą go z roboty… Więc co? To że przez 91 dni dawał z siebie wszystko, żeby osiądnąć swój cel i do końca został mu tylko tydzień. Dobra motywacja, to motywacja przez działanie. W kontekście gry na gitarze kupienie sobie drogiej gitary, nowych stun, wzmacniaczy, przedwzmacniaczy, pickupów czy efektów jest motywacją pasywną, tak samo jak wielogodzinne rozmowy o muzyce czy przeczesywanie internetu. Wszystko to jest fajne, ale do rozwoju jest nam potrzebna motywacja aktywna, np. pobieranie regularnych lekcji, gra w zespole, czy zakrojenie swojego grania na jakiś chellenge. Dziwnie to zabrzmi, ale żeby grać trzeba… grać.

          JAK ROZUMIEĆ PIRAMIDĘ?

          Piramida często ilustruje coś istotnego (np. piramida żywienia), ponieważ pokazuje wynikanie tego co dzieje się na wyższych piętrach z niższych poziomów. Gitarowa piramida jest propozycją właściwego ustawienia proporcji w naszych poczynaniach z instrumentem. Pokazuje że jeśli na aktualnym etapie swojego rozwoju mamy problemy z jakimś zagadnieniem, to być może  wynika ono z nieodrobienia jakiejś ważnej lekcji (patrz rysunek poniżej).

          Czasem chcąc się rozwijać szukamy rozwiązań w różnych zakamarkach gitarowego świata. Potraktujcie to co powyżej jako zaproszenie do spojrzenia na swoją grę z perspektywy, obiektywnie i na chłodno. Właściwe poukładanie własnej piramidy nie będzie  detonacją wszystkiego co dotychczas robiliście, a jedynie małą korektą. Progres to ewolucja, nie rewolucja.

          back to top
          Filters